Witam Was bardzo serdecznie, w to jakże piękne popołudnie, mam nadzieje, że dzisiaj w Polsce jest tak pięknie jak w Szkocji, co się niestety bardzo rzadko tutaj zdarza... ale zaraz będziecie mogły o tym dowiedzieć się troszkę więcej, bo przychodzę do Was z postem właśnie o tej pełnej kontrastów krainie ;) Poruszę dziś temat jeden z kilku, ponieważ w jednym wpisie na pewno nie zbiorę wszystkich faktów, czy informacji.
Także temat na dziś to:
'kilka rzeczy, dzięki którym postanowiłam tutaj zostać', oraz
'kilka wad, które zauważyłam na 'pierwszy rzut oka'. Mogłabym zrobić oddzielny post z zaletami i wadami, ale jestem tutaj za krótko, aby wypowiadać się w dłuższej notce na ten temat, dlatego zwięźle opiszę je w jednym poście.
Nie będę się wspierać w tej notce przeglądarką 'google', nie będę 'podkradała' stamtąd żadnych informacji. Chcę Wam pokazać Szkocję, taką jaką ja widzę.
Przyjechałam do Szkocji 19.06.2015 roku- z myślą, taką, że zostaję tutaj na okres wakacyjny, najpóźniej chciałam wrócić w połowie września. Jednak, podjęłam decyzję, że zostaję tutaj na stałe, 'kto nie ryzykuje, szampana nie pije' ;)
Co mnie do tego skłoniło?
-
jestem w poważnym związku już od dłuższego czas, mój mężczyzna tutaj pracuje, mieszka. Ciągła tęsknota, widywanie się raz na dwa, trzy miesiące jest bardzo uciążliwe.
- znalazłam w bardzo szybkim tępię pracę, w której się spełniam ( chociaż nie przyjechałam tutaj z myślą, że będę pracować ).
-
zarobki są kilkakrotnie większe niż w Polsce, np. ludzie pracujący jako pomoc kuchenna, kucharze, zarabiają 500-600 funtów na dwa tygodnie, co daje 2500-3000 zł, w Polsce ludzie w tym zawodzie mają o wiele niższe wynagrodzenie, które waha się w okolicach 2 tysięcy miesięcznie.
-
zarobki są duże, a 'życie' tanie. Na przykład, bluzka kosztuje 3-4 funty, spodnie 8-10. Jedzenie tj. pomidory, chleb, mleko, masło kupimy za 1 funta.
A jeśli chodzi o kosmetyki, wiadomo, że zależy to od firmy, ale tak w dużym przybliżeniu: tusze do rzęs 5-6 funtów, bronzery, róże 2-3 funty, podkłady 6-7, pomadki 3-4 ( to w takim dużym ogólniku ).
-
skłoniło mnie do pozostania także zachowanie innych ludzi. Tutaj każdy jest dla siebie miły, nikt z nikogo się nie wyśmiewa na ulicy. W sklepach obsługa jest przemiła, pytają, czy zapakować towar do torebki, jak się czujemy... no po prostu świetnie! ;)
-
no i widoki! Ludzie zwracają na to uwagę, nawet nieświadomie. Jeśli mieszkamy w mieście, gdzie wizualnie nam się nie podoba, mam na myśli pomalowane bloki, zniszczone podwórka, przystanki, to zachęca nas to do wyjścia na spacer, czy spotkania 'na mieście' ze znajomymi.
Mówię to z własnego doświadczenia, ponieważ w takim mieście mieszkałam w Polsce. Tutaj mam takie szczęście, że nad morze idę 10 min, budynki są piękne, nie ma żadnych bohomazów, ludzie tutaj po prostu szanują to, gdzie mieszkają, chcą mieć przyjazne otoczenie, więc go nie niszczą, a dodam 'nawiasem', że imprezy i dyskoteki zaczynają się już od czwartku, co wiąże się także z upojeniem alkoholowym, także ten, kto maluje bloki, niszczy zieleń nie tłumaczy się 'trzema piwkami' ;)
Troszkę mnie ;)
Czyż nie są przepiękne? ;)
Wady? Jest ich bardzo niewiele, ale jednak.
- największą wadą są dwa krany. Z jednego leci zimna woda, z drugiego ciepła. Nie ma jednej baterii jak w Polsce, niestety, ponieważ to bardzo utrudnia poranną toaletę, albo się poparzymy, albo będzie nam zimno ;)
- drugą jest pogoda. W jednej godzinie potrafi padać, świecić Słońce, wiać i nie wiem co jeszcze... Co prawda, tutaj śnieg nie pada, ale jeśli wieje, na prawdę porządny wiatr, jest bardzo zimno. Temperatura, przeważnie waha się od 14-18 stopni. Także nie ma tutaj lata, ani zimy, wieczna wiosno-jesień ;)
- trzecia to jedzenie. Nie jest ono niedobre, ale tęsknię za schabowym mojej babci z ziemniaczkami...
Za to słodycze? Są przepyszne! Jak na złość dietom!
Jeśli chcecie się czegoś jeszcze dowiedzieć, dopytać, piszcie śmiało w komentarzach, postaram się na nie odpowiedzieć, mimo krótkiego stażu ;)